Minął nieco ponad rok od czasu, gdy do PZP wprowadzono dialog techniczny. Założeniem wprowadzenia ej regulacji, poza dostosowaniem polskiej ustawy do przepisów UE, było ułatwienie zamawiającym prowadzenia postępowań na usługi, dostawy, roboty budowlane o charakterze wysokospecjalistycznym. Szczególne nadzieje związane z dialogiem technicznym wiązane były w branży ICT, gdzie postępowania prowadzone są w sposób daleki od należytego (na 100 największych przetargów informatycznych, jakie ogłoszono w pierwszej połowie 2013 r., w 57 popełniono błędy – źródło: http://www.zamowienia-publiczne.lex.pl/czytaj/-/artykul/przetarg-na-it-wcale-nie-taki-prosty).
Co ważne – wykonawcy, którzy podejmują działania w ramach dialogu technicznego nie musza obawiać się wykluczenia z przetargu, gdyż takie ryzyko wyłącza art. 24 ust. 2 pkt 1 PZP.
Czy po roku obowiązywania nowych przepisów można uznać, iż spełniły one swoją rolę?
Z jednej strony zauważalny jest wyraźny wzrost postępowań, których przedmiotem jest dialog techniczny. Możliwe jest zatem przyjęcie, że zamawiający starają się korzystać z tego rozwiązania.
Z drugiej jednak wykonawcy z branży ICT, z którymi się spotykam, w dalszym ciągu wskazują, iż ilość postępowań przygotowanych z wykorzystaniem dialogu technicznego jest znikoma. Z tego względu w postępowaniach dotyczących ICT w dalszym ciągu powielane są te same błędy, a zamawiający opisują przedmiot zamówienia w sposób, który nie gwarantuje zachowania zasad uczciwej konkurencji i równego traktowania wykonawców.
Reasumując – idea dialogu technicznego jest ze wszech miar słuszna i konieczna. Jednakże tak długo jak nie ulegnie zmianie mentalność osób odpowiedzialnych za przygotowywanie przetargów ze strony zamawiającego, tak długo dialog techniczny pozostanie tylko ideą. Przykładów istniejących dobrych regulacji prawnych, które jednak nie są wykorzystywane przez zamawiających jest wiele. Wskazać w tym miejscu wystarczy, że cena nie musi być jedynym kryterium wyboru ofert, a niestety w większości postępowań jest…