Nowelizacja PZP – czy aby na pewno potrzeba?!?

W związku z tym, iż w dniu wczorajszym ogłoszona została najnowsza nowelizacja do ustawy Prawo zamówień publicznych (Ustawa z dnia 8 listopada 2013 r. o zmianie ustawy – Prawo zamówień publicznych; http://www.dziennikustaw.gov.pl/du/2013/1473/1) zarówno zamawiający jak i wykonawcy otrzymają w Wigilię prezent od ustawodawcy (w tym dniu nowelizacja wchodzi w życie). Po analizie tejże nowelizacji należy zadać sobie pytanie – czy prezentu tego nie należy traktować jednak jako rózgi pod choinką…

Przede wszystkim należy wskazać, iż nowelizacja jest kolejnym przejawem „uszczęśliwiania na siłę”. Nie można bowiem inaczej traktować wprowadzenia w akcie rangi ustawowej postanowień umownych, które w kazuistyczny sposób narzucają sposób postępowania przy zatrudnianiu podwykonawców.

Ponadto w mojej ocenie efekt nowelizacji będzie odwrotny od zamierzonego tj. szybkiego zaspokajania podwykonawców. Dzięki bowiem art. 143c ust. 5 pkt 2 znowelizowanej ustawy PZP zamawiający będą mogli każdorazowo, bez konieczności większego uzasadniania, wpłacać sporne kwoty do depozytu sądowego.

Dodatkowo odgórne ustalenie terminu płatności na 30 dni na rzecz podwykonawców w oderwaniu od terminów płatności jakie mają zastosowanie pomiędzy wykonawcami a zamawiającymi stanowi kolejny przejaw osłabiania pozycji  wykonawcy w całym procesie realizacji umowy o zamówienia publiczne, gdyż w jeszcze większym stopniu to on kredytować będzie realizację zamówienia.

Niekwestionowanym liderem pod względem „wspaniałości” w całej nowelizacji jest w mojej ocenie art. 143c ust. 7 znowelizowanej ustawy PZP, który stanowi:

„Konieczność wielokrotnego dokonywania bezpośredniej zapłaty podwykonawcy lub dalszemu podwykonawcy, o których mowa w ust. 1, lub konieczność dokonania bezpośrednich zapłat na sumę większą niż 5% wartości umowy w sprawie zamówienia publicznego może stanowić podstawę do odstąpienia od umowy w sprawie zamówienia publicznego przez zamawiającego.”

Przytoczony przez mnie powyżej przepis skutkować może tym, iż faktycznie wykonawca wygrywający przetarg stanie się marionetką w rękach zamawiającego i podwykonawców, którzy mając takie narzędzie będą mogli „wymuszać” dokonywanie odbiorów i płatności w zakresie robót nie odpowiadających oczekiwaniom wykonawcy, za co ostatecznie i tak odpowiedzialność poniesie tenże wykonawca.

Reasumując  – „wigilijna” nowelizacja będzie kolejnym narzędziem w rękach zamawiających, którzy jak nakazuje tradycja jako jedyne kryterium oferty wybierają najniższą cenę, aby dopiero na etapie realizacji umowy móc naprawiać swoje błędy kosztem wykonawców.